Strony

GIRLY Fight Club

Wiecie co? Mam wrażenie, że ten blog działa na mnie w sposób terapeutyczny. Nie wiem. Może to tylko ja, ale tak właśnie się czuje, właściwe to czuje się coraz lepiej sama ze sobą. I tak oto doszłam do:

I'M DONE WITH FAKE FRIENDS!

To moje postanowienie, którego zamierzam się trzymać, jak najdłużej. Tak więc, ażeby było to powiedziane- zamieszczam tutaj. Ogłaszam to wszem i wobec- nie ma już odwrotu!

 

To dla mnie przyjemność zacytować 'Wiecie co? Mam wrażenie, że ten blog działa na mnie w sposób terapeutyczny. Nie wiem. Może to tylko ja, ale tak właśnie się czuje, właściwe to czuje się coraz lepiej sama ze sobą.' Od zawsze podobało mi się w pisaniu właśnie to, że Moja Ja wychodzi powoli z zagubionej w rzeczywistości tego świata istotki, jaką czuję się (jestem?) nie pisząc. Pojawia się nagle, wychodzi z napisanych słów i daje mi siłę, na bycie taką, jaką chcę być, ale sama jakoś nie potrafię. Popycha mnie do łapania się sprawdzonych podpór, sprawia, że jestem.


 A teraz druga część tego oto posta:

POMYSŁ:

Może, jeżeli oczywiście chcecie i będziecie miały czas, napiszecie coś od siebie. Coś co spędza Wam sen z powiek. O przyjaźni, tej prawdziwej bądź fałszywej. O chłopaku, z którym się pokłóciłyście i same nie wiecie o co, albo po prostu o Waszej relacji. Cokolwiek, co przyjdzie Wam do głowy. My Wasze teksty zamieścimy na Tym blogu, ponieważ to nie jest tylko nasza walka, lecz każdej z NAS - dziewcząt. Nie musicie się podpisywać, wystarczy wysłać maila ma mój: notnormalexistence@gmail.com lub silly's: spinka32@hotmail.com.

P.S. I Ona się mnie jeszcze pyta : podoba Ci się w ogóle pomysł? 

Kochane, a co Wy myślicie?
 Not Normal & Silly

6 komentarzy:

  1. Ja mam problem z byłym przyjacielem. Poznaliśmy się przez naszą wspólną koleżankę i od razu się polubiliśmy. Dogadywaliśmy się idealnie, nawet nie musiałam mu tłumaczyć, co robię, myślę. Bo on już wiedział, jakbyśmy znali się od zawsze. Miało być tak pięknie, jednak jego dziewczyna zabroniła mu ze mną pisać. Postawiła ultimatum " albo ja albo ona ". Cóż... wybrał ją. Nie mam mu tego za złe, ale mógłby jeszcze trochę powalczyć o tą przyjaźń. Przecież nie wszystko stracone. Ja zrobić już nic nie mogę. Piszę do niego, ale on nie odpisuje.

    Nawiasem mówiąc to podoba mi się Twój blog i będę tu często gościć. Jeśli masz ochotę to możesz poczytać bloga, którego prowadzę z przyjaciółką, jeśli nie to przepraszam za spam.
    http://ourdreams-r-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, prowadzenie bloga to jak spotkania z terapeutą.

    Wiesz, ja po prostu mam dość ciągłego płakania po katach. Kiedy wreszcie wzejdzie słońce, rozgoni szare chmury, kiedy pojawia się we mnie nadzieje, kiedy wreszcie się uśmiecham wszystko musi się rozwalić, niczym domek z kart, wystarczy lekki powiew wiatru. Tyle razy zaczynałam do nowa, i jeszcze raz od nowa, tyle razy wstawałam z nadzieją na lepsze jutro, tyle razy wierzyłam, ze to był ostatni płacz, ostatni smutek. Lecz wszystko się powtarzało. W kółko. Mam dość już tej nadziei, dość smutku. Chcę żyć jak normalna nastolatka, chcę być wolna i szczęśliwa. Czy tak wiele wymagam ?

    Boże, ale się rozpisałam, kolejna "wizyta z psychologiem"

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami rzeczywiście wydaje mi się, że jestem na tyle silna by to znieść a czasami po prostu ... wymiękam. Dziękuje za kochany komentarz ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że mam za słabą motywację ogólnie do wszystkiego. Ciągle powtarzam, że od jutra zabieram się do nauki i będę się starać i takie tam. Ale to są tylko słowa, jakoś nigdy nie mogę wziąć się porządnie do nauki i dostać głupie 4.

    Obserwuję i z niecierpliwością czekam na nowy post! :)

    OdpowiedzUsuń