Strony

if someone ever falls in love with me I will literally die of shock

Co krok łapię się na rozmyślaniach pod tytułem 'cóż jest we mnie nie do przejścia?'. Przez głowę przechodzą mi wtedy różnorodne poszlaki. Może to przez moją upartość? Bo przecież osły są mniej wykwalifikowane w tym kierunku niż ja. Może to przez głupotę? Kolor włosów nie raz, nie dwa zobowiązuje. Może to przez moją wrodzoną dziwność, która - jak podejrzewam, bije ode mnie na kilometry... Może to moja złośliwość ma z tym coś wspólnego? Może to to, że nie lubię mieć myśli zbyt na wierzchu? Cóż, poza tym wszystkim, co wypisuję tutaj, oczywiście. Jednak to co innego, w końcu nie jestem z Wami na 'ty'. Tak, czy siak, jestem przez to nie do poznania. 

I tak się toczy moja kulka wad. 


I kiedy jestem już o krok od złapania się jej i od stoczenia się razem z nią z jakiejś stromej skały, co jest skutkiem poczucia mej mistrzowskiej beznadziejności, to jednak coś mi zwykle szepcze w tej mojej upartej głowie 'stój, głupia'.

I wtedy kulka wad magicznie zamienia się w kulkę wado-zalet. Tak jest. Powoli uświadamiam sobie, że przecież lubię to, co chowam w środku. Moje melodie. Najdziwniejsze rzeczy, które mnie bawią albo fascynują, ale o których lepiej nie mówić. Słowa, które oplatają mi serce i te, które wyścielają mi mózg. Marzenia, które nie uciekły razem z czasem. Pomysły, które chciałabym wypisać albo pokazać na papierze. No i na samym końcu, wszystkie chwile, które były piękne, bo były żenujące, urocze, zabawne, szalone, dziwne.

Potem jest cisza i słowa 'co będzie, to będzie'.

Potem jest ulga.

A potem znów to samo.




GIRLS CAN

Dzisiaj chciałam o tym, że dziewczyny są :


a) super
b) niesamowite
c) urocze
d) oh i ah

P.S. Odpowiedź czterokrotnego wyboru. :)
Wiem, spóźniłam się o jakieś sześć (?) dni, ale dziewczyny są przecież a,b,c i d cały czas. Tak właśnie!



Problemy w domu, problemy w szkole, problemy na boisku, problemy z sobą... Problemy. Problemy. Problemy. Problemy. Są nieuniknione. O tym, jak sobie z nimi radzimy, albo nie radzimy pisałyśmy już na różne sposoby i na pewno jeszcze nie raz napiszemy. 

Myślę jednak, że najważniejsze to zacząć od wielkiego uśmiechu do samej siebie. Nie musi być taki dosłowny, nie musisz wcale szczerzyć się do ściany. Uśmiech do siebie to dla mnie ta krótka myśl, która przelatuje przez głowę, po której łzy przestają kapać z brody. Nie ma się co wstydzić, każda z Nas tak ma. Ale czy to wpływa jakkolwiek na fakt, że jesteśmy a,b,c i d? NIE! 

Ważny jest ten moment, kiedy próbujesz. Podnosisz się, upadasz, nieważne. Robisz coś, co ciągnie Cię w górę. Girls CAN. Rozwalać zadania z chemii, uporać się z nieznośną rodzinką, grać w kosza, pisać wiersze, grać w szachy, a nawet wrócić do zdrowia po okropnej chorobie. (A przy tym wyglądać jak ósme cudy świata ^^ )


I taka jest prawda! Let's go girls!

xoxo

Wszystko się zmienia

Kończąc liceum człowiek nagle zadaje sobie tyle pytań. Pytań, o których wcześniej nawet by nie pomyślał. Bo szczerze mówiąc, każdy z nas ma w głowie jakieś tam wyobrażenie tego co chciałby w życiu robić/osiągnąć.  Jedni otwarcie się do tego przyznają, inni skrycie pragną by ich sen się spełnił, lecz go nie ujawniają w obawie porażki. Jednak w życiu każdego nadchodzi taki magiczny moment, kiedy trzyma już w ręku dowód osobisty, prawo jazdy (otrzymane po tyluuuu trudach zdawania) i zaczyna obiektywnie oceniać swoje możliwości, szanse na dostanie się na wymarzone studia czy dostanie tej jedynej pracy, która byłaby a dream come true. W tym momencie podchodzi do ciebie mały potworek, taki którego głosu nie da się już później usunąć z pamięci. Jest wredny i przyczepia się do ciebie jak rzep. Szepcząz ci do ucha podkopuje twoją wiarę w siebie.

Jednak ten potworek zawsze nosi to samo imię- niezależnie od osoby. A nazywa się Rzeczywistość.




Trzeba przyznać jedno. Rzeczywistość nie jest tak kolorowa jak marzenia, które często towarzyszą nam od dziecka i z roku na rok są coraz bardziej podkoloryzowane. Zderzenia z nią niekiedy są jak uderzenie ciężarówki pędzącej 150 km/h- trudno jest z nich wyjść cało, nie dać się zmiażdżyć. Potrafią człowieka zniszczyć, zdołować i zostawić po sobie tylko cień dawnej osoby, teraz już roztrzaskanej na milion kawałeczków. Kawałeczków, które się później tak cholernie trudno skleja w całość, która i tak nigdy już nie będzie taka sama jak poprzednio. Oczywiście nikomu nie życzę takiego przeżycia, jednak trzeba być go świadomym. Nigdy nie wiadomo kiedy i do kogo podkradnie się potworek, ani jakie wyrządzi szkody.

Za 4 miesiące skończy się życie jakie znał do tej pory każdy maturzysta. W końcu od 12 lat żył powtarzając ten sam utarty schemat, schemat, który teraz ma się diametralnie zmienić. Niektórzy pójdą na studia, inni do pracy, a jeszcze inni wymyślą jakiś sposób na życie. Tak na prawdę nie wiem ilu z nas uda się podążać ścieżką marzeń. Życzę tego każdemu, lecz wiem, że życie to niestety nie bajka.

Czas łatwo zweryfikuje ile przyjaźni ze szkoły pozostanie, ilu ludzi poznanych przez te 12 lat nauki w ogóle się  z Tobą przywita, o rozmowie nie wspomnę.

♥  Jednak nie będę całkowitą pesymistką. Zakończenie szkoły to również szansa na zaczęcie od nowa. Z dala od ludzi, który patrzą na ciebie przez pryzmat długiej znajomości. Bo trzeba przyznać, że każdy ma jakieś trupy w szafie, głupie wpadki, niezbyt mądre wypowiedzi, o których wolałby zapomnieć. A nowi znajomi nie będą o nich wiedzieć, chyba że sam o tym zdecydujesz.  

I tym optymistycznym akcentem kończę tą jakże pesymistyczną wypowiedź ^.^

Zdołowana xoxo NotNormal