Nie ma ludzi niezastąpionych.
Niestety.
Wydaje mi się, że każdy w swoim życiu, dłuższym czy krótszym, się z tym w końcu spotyka. Lubi to chodzić za nami jak zły cień, który pojawia się w promieniu słońca, tak upragnionego, i niszczy poczucie satysfakcji.
Zaburza nasz światopogląd już od dziecka, od pierwszego przedstawienia w przedszkolu, w którym miałaś grać ale się rozchorowałaś i zastąpiła cię koleżanka, po przyjaciółkę, która wymieniła cię na "lepszy model", czy w końcu pracodawcę, który znalazł kogoś bardziej kompetentnego, wykwalifikowanego. Podkopuje poczucie własnej wartości.
Nawet jeżeli wiemy, że coś chyli się ku końcowi, decydujemy się coś przerwać, zrezygnować z czegoś, to nigdy w takim momencie nie myślimy o tym co będzie za parę miesięcy, czy może nawet lat. Jak wtedy będziemy się z tym czuć. Najważniejsze jest w tym momencie podjęcie tej trudnej decyzji, czasami spowodowanej czymś innym, ważniejszym. Z tzw. "przyczyn wyższych". Kończymy pewien rozdział życia. Nieme THE END, którego nie ma się odwagi wypowiedzieć na głos.
I tak oto rezygnujemy z czegoś co sprawiało nam tyle radości i satysfakcji, czasami nawet rezygnujemy z pasji. Ilu ludzi na świecie musiało przerwać karierę (jakąkolwiek), z np. powodów zdrowotnych? Ilu z powodu braku czasu/ środków/ wsparcia? Czy Ty kiedyś z czegoś nie zrezygnowałaś, nawet nie próbując, bo pomyślałaś: Co inni sobie o mnie pomyślą? albo Jak to będzie wyglądało?
Teraz, gdy minęło już prawie pół roku odkąd zawiesiłam swoją działalność jako tłumacz, wchodzę i widzę na stronie nową osobę, która zajęła lukę stworzoną przeze mnie, chcąc nie chcąc czuje żal. Wiem, że była to świadoma decyzja, moja decyzja, ale jednak. Człowiek lubi się łudzić, że zastąpiony nigdy nie będzie, a życie lubi klarować złe osądy...