Usiądź! Porozmawiać z Tobą chcę
Bo od wielu dni i lat
Pytań, które bolą nazbierało się
A odpowiedzi nie dał nikt...
Everyone has, sometimes even really often, those moments when they realise, that it's too late for some questions. It's too late for getting answers, too late for reactions, too late for forgiveness. It's just a human thing- avoiding, delaying, undervaluing. Generally we do it out of a very simple reason- we are afraid of the answer. Answer that could be opposite to our own beliefs, emotions. Answer that could hurt us. But don't those unspoken questions, that for years have been filling up unwritten pages in our heart and now in order to find one you need to flick through the hole library full of books from different periods of your life, hurt more than honest conversation, that, for God's sake, wouldn't last forever? They are waiting, getting ready to explode in the most unexpected moment, from which will be no escape. Because you can't hold yourself for all the time. Everyone will finally end up in this kind of place with no return and meditation won't help either, those accumulated questions will flow with stream of words in company with another stream, stream of tears.
Powiedz, czemu łatwo tak
Potrafimy ranić?
A o wiele trudniej jest
Po prostu... wybaczyć?
Zranić drugą
osobę- nic prostszego. Powiedzieć za dużo, więcej niżby się chciało-
również nic prostszego. Wybaczyć, gdy ktoś zrobi to Tobie? O, z tym już
jest trudniej...Jednak najgorszą rzeczą jaką możemy zrobić jest chowanie urazy, w
ogóle rozpamiętywanie przeszłości czy słów drugiej osoby. Sobie
wybaczyć gdy powie się o jedno słowo za dużo nie jest w cale tak trudno,
po prostu usprawiedliwiamy się przed lustrem, że to wcale takie
złe/głupie/niemiłe/wredne/itp... to to nie było, ale jednak, drugą osobę
mogło zaboleć. Więc gdy już pominiemy etap narcyza, przechodzimy do
drugiego- bardziej skomplikowanego- trzeba pójść i przeprosić. Dzisiaj?
Nie, pewnie jeszcze ktoś się na nas gniewa. To może jutro? Nie, to też
będzie jeszcze za wcześnie? I tak, jak już wcześniej pisałam, robimy to
co nam najlepiej wychodzi, zwlekamy. Nie ruszymy dupy, tylko czekamy, a
podczas czekania sytuacja się pogarsza, aż w końcu nic się już nie da z
tym zrobić, bo minęło już za dużo czasu. Jednak gdy to nas dotknie
jakaś nieprzyjemność chcemy aby zostało to jak najszybciej wyjaśnione,
chociaż samo wybaczenie może zając trochę więcej czasu. Potrzeba
szczerej rozmowy jest wtedy najważniejsza, ale bardzo rzadko
dwustronna.
Hurt
someone- nothing simpler. Say too much, more than you would like to-
again, nothing simpler. Forgive, when it happens to you? Oh, it's
harder... However, the worst thing we can do is to hold the grudge, to
brood on the past or words of others at all. To forgive yourself when
you say one word too much isn't that hard, we are just justifying
ourselves in front of a mirror that it wasn't that bad/stupid/unpleasant/mean/etc..., but anyway it could have hurt the
other person. So, when we are after this narcissist stage, we go to the
second one- more complicated- we have to go and apologize. Today? No,
it's to soon. Maybe tomorrow? No, it's also too soon. And we go on like
that, as I wrote earlier, we're doing what we are best at, we
are delaying. We won't get to do it, we are just waiting, while things
are getting worse, till nothing can be done, cause too much time has
passed. However, when we are the one tackled by unpleasantness, we want
it to be clarified as soon as possible. Although, forgiving itself can
take a little bit longer. A need of honest conversation is the most
important, but not always double sided.
Życie...
Czy to musi być jak gra
W której nie wygrywa prawie nikt
Kochać każdy przecież może,
Ale kto przed miłością nie ucieka dziś?
Dlaczego
tak często stawiamy barykady, mury nie do sforsowania? Chcemy kochać i
być kochanym, ale sobie tego odmawiamy, często nieświadomie. Żyjemy,
oddychamy i czasami czujemy tą niemiłą, kłującą pustkę, która lubi być
naszym cieniem, nie do pozbycia się, brakuje nam chęci do zajrzenia w
głąb siebie i mozolnej próby rozebrania tych podwójnych, potrójnych,
poczwórnych, ..., murów, które umacniały się przy każdym naszym
rozczarowaniu czy niepowodzeniu.
Why do we put up barricades, walls that can't be overcame? We want to love and be loved back, but unconsciously, we are denying ourselves to love. We are living, breathing and sometimes feeling this unpleasant, stabbing emptiness, that likes to be our own shadow, shadow
we can't get rid of. We lack willingness to look deep inside and try to
take apart these double, triple, fourfold, ..., walls, which were fortified every disappointment or failure.
Już każdy kłamie nawet w snach
W marzeniach oszukuje...
W świecie gdzie nawet prawdy cień
Rani lub zabija
Kłamstwo potrzebne nam,
Jak chleb...
... jak codzienny chleb...
Niedawno
natknęłam się przypadkiem na tą piosenkę zespołu TSA i z całą
przykrością muszę stwierdzic, że już nie pisze się takich madrych
tekstów. Tekstów, które sprawiłyby, że idąc miastem zatrzymałabym się na
chwilę, zamyślona. Słuchając jej miałam wrażenie, że pomimo różnicy
pokoleń, słyszę o tym, co mam w swoim sercu.
Lately I came across this song (by TSA) and I have to say, with all the unpleasantness, that they don't write as smart lyrics as this one, now. Lyrics that could make me stop while I'm walking down the street, make me wonder. When I was listening to it, despite generation gap between me and the band, I thought that I'm listenig to what is in my heart.
Jakoś tak mnie wzięło na pisanie po angielsku... Za rok matura i przydałoby się pisać jak najwięcej, bo zawsze to odkładam, niestety nigdy mi się nie chce, nawet zadania domowe piszę godzinę przed lekcją tydzień po ostatecznym terminie... Muszę znaleźć trochę motywacji, więc wołam SOS!