Do czasu kiedy znalazłam tą genialną, moim skromnym zdaniem, myśl. Pamiętacie walentynkowy post? Podejrzewam, że właśnie robię kontynuację...
Tu moim skromnym zdaniem swoje piętno odcisnęły na nas bajki z dzieciństwa, oglądane w kółko i w kółko, te same fragmenty, które w naszych głowach stworzyły wyidealizowany obraz tego, co teraz nazywamy MIŁOŚCIĄ<a ta w naszym realnym świecie istnieje w trochę innym wydaniu...>. Kiedy to książę uganiał się bez wytchnienia, wciąż i wciąż za wybranką swojego serca. Kiedy to żadne niżej położone części ciała nie miały prawa głosu i kiedy to zadanie księżniczki polegało na tym, że miała leżeć i pachnieć, a przy okazji trochę poczekać, aż...
...aż książę łaskawie ją znajdzie.
I może przy okazji troszkę się postara...
I może przy okazji troszkę się postara...
Gdzieś tam mam już niedbale nabazgrane szkice poprawek i przemeblowań, które już za niedługo, jak myślę, zagoszczą w mojej kochanej głowie (Co dziwne, od niedawna żyjemy ze sobą we względnej zgodzie…). Może mam też wstępny projekt lepszego, a to pewnie oznacza milszego dla innych życia? Tego nie wiem.
Ale dlaczego tak jest? Czy musimy się zmieniać aby zmienić coś w sowim życiu? Czy aby znaleźć tego jedynego nie powinnyśmy być sobą? Tą samą osobą, która śpiewa piosenki z bajek Disneya na cały dom i pół osiedla/ulicy kiedy piecze? Tą samą, która zamiast słuchać na lekcji rysuje w zeszycie albo bezskutecznie próbuje ubrać w słowa to, co właśnie przebiega przez jej głowę? Tą samą, która myśli: nauczyłoby się szyć/ grać na gitarze ale nie ma na to czasu ani większej chęci? Jaki sens ma usilne
Nie rozumiem tego. Czy tym sposobem nie wpływamy niekorzystnie na psychikę mężczyzn, którzy z natury powinni być tymi zabiegającymi o kobietę? Tak na prawdę to my ich uczymy takiego zachowania pchając się delikwentowi na kolana, narzucając się. Czy mężczyzna nie czuje się źle będąc zdobywanym a nie zdobywającym? Czy stracił już całą swoją ambicje? Przysłowiowe "jaja"? I sam nie potrafi już tego, co dawniej było naturalne? Kiedy ostatni raz kolega otworzył przed wami drzwi i przepuścił przodem? Czy odpowiedziałyście mu wtedy "Dziękuję"? Czy może same popchnęłyście/otworzyłyście, w końcu też możecie to zrobić. Po co stać i czekać?
Kobieta ma być rycerzem, który zdobywa serce księżniczki-faceta?
Podsumowując, z poczuciem lekkiego = ogólnego odbiegnięcia od zamierzonego tematu, chciałabym jedynie, żeby kiedyś wpadł na moją wymarzoną, dopracowaną mnie, na taką jaką chcę być mnie pewien książę-nie-książę taki jaki chcę żeby był (o tym kiedyś, kiedy się dowiem co to tak dokładnie miało znaczyć).
Coby ten niezbyt błahy temat nie umknął nam zbyt szybko z głów :
silly¬ normal