Są takie wyrażenia, które po prostu mówią POMOCY, a które nie każdy potrafi odczytać.
Jak często słyszymy od przyjaciół/znajomych/obcych :"Jest w porządku" albo "Nic mi nie jest"?
A tak naprawdę osoba to mówiąca myśli o czymś zgoła innym. Nie jest w porządku, ale sobie poradzę <bez ciebie>. Najważniejsze jest zrozumienie kiedy ktoś mówi to poważnie, a kiedy żeby zwrócić uwagę na swój problem- a właśnie to sprawia największe trudności. No dobra, jeśli znasz kogoś, na przykład od dziecka, to od razu wiesz o co c'mon, ale czasami trzeba dojrzeć do poznania drugiej osoby i nauczyć się rozpoznawać znaczenia słów. By wiedzieć kiedy trzeba zareagować, czy interweniować.
Bo czasami jest tak, że nasz mózg dobrze nie pracuje, mamy gorszy dzień/tydzień/miesiąc, ale nie mamy problemów typu życie-śmierć. Żeby się otrząsnąć potrzebujemy jedynie czasu i odpoczynku. I tutaj wchodzi znienawidzona prze mnie fraza: Wszystko będzie dobrze. Po prostu nienawidzę tego słyszeć, a jeszcze bardziej denerwuje mnie gdy muszę to komuś powiedzieć, bo wiem, że to nic nie daje i tylko może bardziej nas zdołować. A jednak to mówię, bo są czasami takie sytuacje gdy nic innego nie przychodzi ci do głowy, przez co jeszcze się na siebie wkurzasz. Chcesz pomóc, powiedzieć coś mądrego, znaczącego, podnoszącego na duchu, a z ust wychodzi ci fraza-katastrofa.
Jednak ja też tak mam, takie dni/fazy/okersy, i wtedy nie potrzebuję by ktoś mi powiedział Wait and see lub Everything's going to be fine.
Potrzebuje osoby, która postawiłaby mnie do pionu i powiedziała żebym w końcu przestała jęczeć i marudzić bo mi życie ucieknie. Żebym w końcu pozbierała się do "kupy". Może przy tym również wstrząsnąć mną w inny sposób, najważniejszy jest szok i takie osoby.
... I need somebody.
TO DO IT!
TO MAKE IT!