Strony

Isn't it sad, growing up?

Masz urodziny. Ktoś łaskawie odlicza Ci kolejny rok z Twojej ziemskiej podróży. Łaskawie, bo jesteś już coraz bliżej swojej wymarzonej przyszłości, nieprawdaż? Coraz szybciej przechodzisz przez ulice, Twoje obcasy są coraz wyższe, a czerwone światła za Tobą palą się coraz dłużej. Nie, nie te światła, światełka sygnalizujące kolejne złe decyzje, których nie popełniłaś. Już nie dajesz się tak łatwo nabrać.
Jeśli tak jest, to wiedz, że szczerze Ci zazdroszczę.

Czuję, że dojście do owego uczucia zajmie mojej zagmatwanej głowie mnóstwo czasu. Fakt przechodzę przez ulice coraz szybciej, ale tylko dlatego, że chcę jak najszybciej być na drugiej stronie. Mijani ludzie coraz mniej mnie obchodzą, a i szczegóły przyciągają moją uwagę na coraz krótsze chwile. Co w związku ze światełkami? Nie trzeba długo zgadywać. Babcia zwykła mawiać, iż 'im człowiek starszy, tym głupszy'. Moja babcia jest życiowa, nie będę zaprzeczać. Z roku na rok moje decyzje stają się coraz mniej przemyślane, a ich konsekwencje trwają coraz dłużej. Moje miłości są coraz bardziej beznadziejne, ale dobrze, że chociaż trwają coraz krócej.


No, dobrze… Może i jestem troszkę mądrzejsza, może i roztropniejsza, ale dopiero od niedawna, od kiedy przeszłam na migającym czerwonym świetle, które nigdy nie zmieniło się na zielone, ani nawet na żółte (czy tam pomarańczowe). Mimo całej masy znaków ostrzegawczych, nie przestawałam iść, aż wreszcie wdepnęłam w takie błoto z którego nie dało się, ot tak, zwyczajnie wyjść. Zmuszona - uciekłam.

Chyba nie dam już rady popełnić tak durnej decyzji, bo nie wiem, co mogłoby się wtedy stać z moim twórczym kącikiem. Chyba znów zacznę rozwijać spostrzegawczość, a z nią miłą mi od zawsze wrażliwość. Chyba będę częściej się zatrzymywać. Czyżbym wreszcie uczyła się na błędach?

Wolałabym ich nigdy nie popełnić, wiadomo. Dlaczego? To niby też wiadomo. Bo bolało? Nie, zdecydowanie nie w tym tkwi największy problem. Chodzi raczej o poniesione straty. Mam wrażenie, że nie tylko czas traciłam, ale także, ładnie mówiąc, duszę. Jednak głupi pęd za... (No właśnie, za czym? Pewna nie będę nigdy, po prostu pęd.) ...sprawił we mnie niechcenie i wyssał ze mnie chcenie.


Kim więc teraz jestem? Nie myślcie, że nie wiem. Otóż teraz, wiem najlepiej. Jestem nieznośną dziewczyną z głową w chmurach oraz z lekko przymuszonym palcem na spuście migawki. Raczkującą kobietą, próbującą nauczyć moje wewnętrzne dziecko, że świat nie przyjmie mnie nigdzie z otwartymi ramionami oraz tego, że nie we wszystkie otwierające się ramiona warto wchodzić, a znowu niektóre zamknięte warte są próby otworzenia. Reasumując, uczę się. I dobrze mi z tym.