Plan działania w 3 krokach:
KROK 1: Gdy trafiacie do innych klas, na początku utrzymujecie kontakt (około rok jest normalnie- tak jak było wcześniej), później się zaczyna: spotykacie się lecz coraz rzadziej. Nowi znajomi, nowe obowiązki, innymi słowy: brak czasu. Lecz jeszcze znajdujecie te 2 godziny na rozmowę w kawiarni raz na tydzień.
KROK 2: Masz tyle na głowie, że nie masz czasu na napisanie nawet SMSa, a poza tym, dlaczego to ja mam pisać? On/ona by nie mógł/a? W lawinie obowiązków o tym nie myślicie, jak oddalacie się od ludzi, którzy rok wcześniej byli Twoją "odskocznią" od szarego, monotonnego życia.
KROK 3: Mijają 2 miesiące a Ty z nim/nią w ogóle nie rozmawiałaś i szczerze mówiąc nawet nie tęskniłaś, nie czułaś przemożnej chęci kontaktu, jak dawniej- codziennego. Spotykacie się i oboje czujecie się głupio. Wiecie, że to już nie jest przyjaźń... Pomimo wspólnej historii, a może nawet na wskroś wspomnieniom, które zostaną z Tobą do końca, tak samo jak poczucie, że zawaliłaś, że sama to zepsułaś.
Brawo!!! To już kolejna osoba do skreślenia z szybkiego wybierania...
DELETE message
I szczerze mówiąc jest to poradnik napisany moim życiem, korzystałam z niego wiele razy, czasem nawet nie zdając sobie z tego do końca sprawy.
+ 1 mała RADA: Jeżeli chcesz mieć prawdziwego przyjaciela, upewnij się, że będzie on takim. Osoba, która już ma tysiące "przyjaciół", znajomych czy kolegów nim nie będzie, albo tylko przez krótki okres, a potem zostaniesz sama. Taka osoba tak naprawdę nie dba o przyjaźń, mimo pozorów. Bo po co o nią dbać, gdy ma się jej na pęczki, co robi jeden przyjaciel w tą czy tamtą? Ja niestety dotąd miałam w większości takich "przyjaciół".
Może jestem masochistką? Może nie mam szczęścia do ludzi? Może takie osoby mi imponują i wychodzę na tym tak jak wychodzę? Albo może po prostu za często stawiam mury przed osobami, które mogłyby być dla mnie "prawdziwe", a które nie potrafią ich sforsować? A taka osoba, taka "sztuczna przyjaciółka" zrobi wszystko, żeby się czegoś dowiedzieć i jej się to udaje. A gdy problemy się kończą już jej nie interesujesz, zostawia Cię samą z jeszcze wyższymi murami.
Czy ktoś je przeskoczy/zburzy?